13 lipca prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Karol Nawrocki podczas konferencji prasowej poinformował o odkryciu dokonanym w trakcie wykopalisk. Specjaliści natrafili bowiem na masowy grób, w którym pochowano szczątki co najmniej 8 tysięcy ofiar niemieckiego bestialstwa.
Odkrycia dokonał pomiędzy 4 a 10 lipca naczelnik gdańskiego pionu śledczego IPN prokurator Tomasz Jankowski oraz biegli z zakresu archeologii oraz antropologii pracujący pod kierunkiem dr. hab. Andrzeja Ossowskiego z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
Szczątki ofiar niemieckiej zbrodni w Działdowie dobitnie potwierdzają proceder ukrywania morderstw przez nazistowskich sprawców. Jak bowiem zauważył prezes IPN, szczątki zamordowanych wcześniej ludzi były w roku 1944 wydobywane w ramach akcji 1005, a następnie Niemcy palili je oraz mielili. Wszystko po to, aby świat nie dowiedział się o tym, co okupanci robili podbitym narodom. Taki proceder można bez wahania nazwać bezczeszczeniem w celu zatuszowania zbrodni.
Niemieckie podejście do szczątków ofiar spowodowało, że dziś ustalenie dokładnej liczby zamordowanych jest trudne. Szacuje się, że w tym miejscu spoczęło co najmniej 8 tys. osób. Grób zawierał bowiem 17 ton ludzkich prochów. Podawanie liczby ofiar nazistów w ten sposób, za pomocą jednostki wagi, jeszcze silniej podkreśla charakter czynów, jakich dopuszczali się Niemcy.
Prezes Nawrocki podkreślił, że w obozie w Działdowie ginęły ofiary Intelligenzaktion. Była to nazistowska akcja wymierzona w polskie elity społeczne, polityczne i religijne.
Dzięki Instytutowi Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu plan nazistów pragnących na zawsze zatrzeć ślad po niemieckich zbrodniach nie powiódł się. Prezes IPN podkreślił też, że celem instytucji jest poszukiwanie ofiar oraz bohaterów II wojny światowej i Instytut nigdy nie dopuści do zapomnienia choćby jednej osoby.
Źródło: Facebook Instytutu Pamięci Narodowej