Mariupol, Azowstal i bitwa nad Kałką. Refleksje historyczne i cywilizacyjne

0
552
Mongołowie po bitwie nad Kałką

W przyszłym roku 31 maja przypadnie okrągła, osiemsetna rocznica bitwy nad Kałką. Bitwy w zasadzie nieobecnej w polskiej świadomości historycznej, a jednak kluczowej dla przemian cywilizacyjnych w regionie oraz – w obliczu wojny na Ukrainie – niezwykle symbolicznej.

Pierwsze kontakty Rusinów i Mongołów

Dla porządku dodajmy na wstępie, że starcie w okolicy rzeki Kalczyk zwanej tradycyjnie w Polsce Kałką nie było pierwszym kontaktem militarnym Rusinów i Mongołów. Kilkanaście dni wcześniej doszło do niewielkiej potyczki jednego z oddziałów księcia halickiego Mścisława Udałego z przednią strażą najeźdźców. Sukces w maleńkiej bitwie był – jak się miało okazać – ostatnim w tej wojnie i najpewniej wpłynął na rozprężenie w szeregach rusko-połowieckiej koalicji. Wcześniej zaś Rusini o azjatyckiej nacji, która już za kilka lat przejąć miała pełnię władzy nad dawnym imperium Rurykowiczów, nie wiedzieli niczego!

Warto też przy tym odnotować, że w roku 1223, gdy rozbicie dzielnicowe na Rusi Kijowskiej od dekad pustoszyło kraj i zasiewało nienawiść w sercach książąt, doszło do nietypowej sytuacji. Na co dzień zaciekle zwalczający się władcy stanęli w jednym szeregu, choć sami nie byli wówczas bezpośrednio zagrożeni, a niebezpieczeństwo spadło na obcy, choć silnie powiązany (także relacjami rodzinnymi) z Rurykowiczami stepowy i pogański lud Połowców. Popełniono jednak wielki błąd wobec mongolskiego poselstwa przekonującego (być może kłamliwie) o pokojowych zamiarach. Zamiast odesłania „z kwitkiem” reprezentantów najeźdźcy postanowiono… zamordować dyplomatów. Zamknęło to drogę do jakichkolwiek rozmów i do bitwy musiało dojść. I doszło, ale na warunkach Mongołów, którzy pozorując odwrót męczyli wojska Rusinów i Połowców zaciągając ich właśnie nad Kałkę. Z kolei w trakcie bitwy dawne urazy oraz ambicje spowodowały brak koordynacji oraz udzielania sobie należnego wsparcia w momentach decydujących. Doszło także do ucieczek. W ten sposób większe siły Rusinów i Kumanów (jak niekiedy zwie się kipczackich Połowców) uległy wojskom Dżebego oraz Sübe’edeja.

Militarny podbój Rusi

Tak oto nad brzegami rzeki Kałki rozpoczął się proces, który w istotny sposób ukształtował Europę Wschodnią. I to nie tylko pod względem politycznym, ale też społecznym i wręcz cywilizacyjnym, a skala tego oddziaływania wykracza daleko poza wieki średnie. O ile jednak wiosną 1223 roku w bitwie nieopodal Morza Azowskiego poległ kwiat ruskiego rycerstwa, wielu książąt oraz zacnych połowieckich arystokratów, o tyle cały czas do tragedii dojść nie musiało. Niestety władcy nie wyciągnęli wniosków z klęski.

W roku 1237, w kilka miesięcy po podbiciu przez Mongołów nadwołżańskiej Bułgarii Kamskiej, jedynej siły, która zwyciężyła azjatyckich agresorów w roku 1223, było już za późno na działania. Na zdobycie Rusi szykowało się być może nawet 100 tys. żołnierzy podległych znanemu z wcześniejszej kampanii Sübe’edejowi oraz Batu-chanowi – wnukowi Czyngis-Chana (choć obecnie coraz częściej kwestionuje się podawane przez średniowiecznych kronikarzy stany liczebne armii uznając je za mocno przeszacowane). Tym razem Azjaci przybyli nie na zwiad, ale po zwycięstwo. Oczekiwali posłuszeństwa i danin, a chętnie wysuwali także haniebne żądania – w Riazaniu Batu-chan chciał, aby książęta oddali mu swoje żony i córki jako nałożnice. Książę Fiodor, który odmówił, został zabity, a jego ciało rzucono zwierzętom na pożarcie. Sam Riazań padł po 6 dniach oblężenia, został zrównany z ziemią, zaś mieszkańcy – wymordowani.

Duchowe i cywilizacyjne zdobycie Europy Wschodniej

Ta sytuacja doskonale obrazuje nam sposób rozumienia władzy przez Mongołów. Sposób, który utrwalił się w regionie, gdyż zwycięzcy wywarli silny wpływ na podbite tereny. I to nie tylko w sensie politycznym. Na trwałe zaszczepili bowiem swoje pojmowanie i definiowanie wielu aspektów władzy oraz organizacji społecznej w ruskich elitach oraz ludzie, a owo oddziaływanie wykracza daleko poza wieki średnie. Kluczową zaś rolę w absorpcji na Rusi stepowego myślenia o sprawach państwa oraz społeczeństwa odegrało Wielkie Księstwo Moskiewskie – kraj, który bez upadku starego, dzielnicowego porządku Rurykowiczów, nie miałby najmniejszych szans na awans do pierwszej ligi wschodnioeuropejskich ośrodków z ambicjami do jednoczenia Rusi; kraj, który w największym stopniu przyjął azjatyckie pojęcia polityczne; kraj, który w toku dziejów przekształcił się w Rosję dostrzegającą – poprzez teksty wielu przedstawicieli swojej elity – pozytywy mongolskiej niewoli.

O ile bowiem dominującym w rosyjskiej świadomości historycznej wspomnieniem z czasów zależności od Mongołów jest resentyment obcej władzy, co dało o sobie znać nawet w czasach sowieckich, podczas konfliktu z maoistycznymi Chinami i starcia nad Ussuri, gdy poeta Jewgienij Jewtuszenko porównywał Mao Tse-Tunga do Batu-chana i mówił o „żółtym zagrożeniu”, o tyle w tym, co pozostało po mongolskim jarzmie, dostrzegane są pozytywy. Żyjący w XIX wieku ojciec rosyjskiej historiografii Nikołaj Michajłowicz Karamzin pisał nawet, że „należy w tym nieszczęściu widzieć również dobre strony”. Jakie? Zwracał uwagę na jednoczenie się Rusi oraz fakt, że „Moskwa zawdzięcza swą wielkość chanowi”. Piszący kilka dekad po nim Wasilij Osipowicz Kluczewskij także doceniał aspekt zjednoczeniowy.

Swój wkład w swoiste wybielanie mongolskiej niewoli wnieśli również historycy-marksiści, dla których podbój Rusi przez Batu-chana miał wymiar klasowy. Milica Wasiliewna Nieczkina uważała na przykład, że podkreślanie okrucieństw Mongołów to efekt prac historyków-nacjonalistów, gdy tymczasem wszystkie wojny w epoce feudalnej były brutalne. Ponadto – jej zdaniem – „ludzie pracy” (kimkolwiek mieli by być w XIII wieku) uważali najeźdźców za sojuszników w… walce klasowej z książęcymi ciemiężcami. Dowodem na podparcie takiej tezy ma być fakt wybuchu powstań w momencie mongolskiego ataku na Ruś.

Z kolei historycy bliscy idei euroazjatyckiej (np. Gieorgij Władimirowicz Wiernadski) dostrzegali w mongolskiej niewoli czynnik stwarzający przyszłemu narodowi rosyjskiemu (zjednoczonemu pod władzą Moskwy) szansę na stworzenie państwa o zasięgu euroazjatyckim. Ruś wszak włączona w skład imperium potomków Czyngis-Chana stanowiła część państwa sięgającego momentami od Pacyfiku po Adriatyk (a dłużej po Morze Czarne).

W ten sposób Rosja nie tylko przyjęła mongolski system rządów oraz relacji na linii władza-społeczeństwo, ale nawet odnalazła w krzywdzie niewoli pozytywy – na czele ze wzrostem politycznej roli Moskwy. To właśnie dlatego historiozofowie wiążą rosyjską mentalność oraz jej pojęcia społeczne i polityczne nie z kręgiem tradycji słowiańskich czy bizantyjskich (grecko-prawosławnych), ale z praktykami ludów stepowych z Azji Środkowej. W tym duchu wyrażał się m.in. wybitny polski myśliciel i badacz cywilizacji profesor Feliks Koneczny.

Bitwa o Mariupol w kontekście bitwy nad Kałką

I to właśnie z powodu przejęcia i zaadaptowania przez Moskwę, a potem Rosję, mongolskiego systemu politycznego, co stanowi konsekwencję procesów zapoczątkowanych klęską Rurykowiczów w bitwie nad rzeką Kałką, starcie z 31 maja roku 1223 urasta dziś, w trakcie wojny na Ukrainie, do rangi symbolu. Warto bowiem zauważyć, że rzeka Kalczyk (Kałka to tradycyjna, historyczna polska nazwa) przepływa przez Mariupol – miasto całkowicie zniszczone przez rosyjskich okupantów, a jednocześnie stawiające agresorowi heroiczny opór. Ponadto rzeka kończy swój bieg wpływając do rzeki Kalmius kilkadziesiąt metrów od zakładów Azowstal, w których najdłużej utrzymali się obrońcy Mariupola. I choć nie sposób bez zastrzeżeń określić wszystkich broniących miasta mianem obrońców zachodniej cywilizacji przed reprezentantami stepowych pojęć politycznych, to pamiętajmy, że przecież nie każdy z ruskich książąt walczących w roku 1223 nad Kałką był godnym naśladowania bohaterem. A mimo tego – w sojuszu z pogańskimi, stepowymi Połowcami – sprzeciwiał się sile, która wywarła potężny negatywny wpływ na Europę Wschodnią. I dziś to broniąca się Ukraina, a nie agresywna Rosja, ma znacznie więcej powodów, by wspominając starcie z XIII wieku widzieć „swoich” po stronie obrońców, po stronie książąt z Kijowa, Halicza, Czernichowa czy Smoleńska. Współczesnym Rosjanom bliżej natomiast do dziedzictwa Dżebego oraz Sübe’edeja.

Czy jednak tym razem wynik wojny okaże się inny niż w XIII wieku? W tym momencie ciężko wydawać wiarygodne prognozy. Pewne jest jednak to, że Ukraina po pierwszym starciu z Rosją w roku 2014 lepiej wykorzystała czas niż Rurykowicze spożytkowali okres między bitwą nad Kałką, a wielkim najazdem Batu-chana. Dodatkowo obecnie – inaczej niż w wiekach średnich – można dostrzec zjednoczenie, a nie podziały i animozje. I to zjednoczenie o zasięgu międzynarodowym. Ponadto, mimo że Ukraina utraciła Mariupol, to zdobycie miasta zajęło Rosjanom bardzo dużo czasu, co umożliwiło obrońcom przygotowania do dalszych działań zbrojnych. Te czynniki pozwalają z nadzieją patrzeć w przyszłość.

Michał Wałach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj