Sowiecka Łajka to najpopularniejsze i najlepiej znane zwierzę wykorzystane przez ludzi w badaniach i eksploracji przestrzeni kosmicznej. Pies, a w zasadzie suka, nie była jednak pierwszym zwierzęciem w takiej roli. Przed nią na orbitę wystrzeliwano przedstawicieli innych gatunków.
Zanim ludzi zainteresował wpływ kosmosu na zwierzęta należało sprawdzić jak na ich życie oddziaływać będzie pobyt w znacznej wysokości nad ziemią. Takie badania rozpoczęły się już w XVIII wieku, gdy na wysokość nawet do 500 metrów balonem wynoszono pierwsze zwierzęta.
Natomiast badania dotyczące przetrwania organizmów żywych w kosmosie rozpoczęto na ziemi. Nazista i współautor rakiety V2, a po wojnie jeden z ojców amerykańskiego programu kosmicznego, Wernher von Braun, badał wpływ przyspieszenia na organizmy. W tym celu myszy kręcił na obręczy koła rowerowego. Proste, ale skuteczne.
Po II wojnie światowej za podbój kosmosu zabrali się Amerykanie. Najpierw rozwijali i udoskonali badania na zwierzętach w balonach lecących wyżej niż 500 metrów. W latach 50. mowa już była o pułapie do 30 kilometrów. Następnie zdecydowano się zawalczyć o przekroczenie granicy przestrzeni kosmicznej, czyli wysokości 100 km nad ziemią (linia Kármána).
USA nie dysponowało od razu rakietami dostosowanymi do transportu ludzi czy nawet zwierząt. Tym, od czego zaczynali, były zmodyfikowane niemieckie rakiety V2. Pozwalały one na niewielkie doświadczenia i badania. Ale lepsze to, niż nic.
W ten sposób już w drugiej połowie lat 40. w kosmos wysyłano nasiona i grzyby, by badać wpływ promieniowania kosmicznego na DNA. Znaczny odsetek lotów kończył się źle: nasion nie udawało się odzyskać. Część eksperymentów miała jednak pomyślny przebieg.
W roku 1947 po raz pierwszy w przestrzeń kosmiczną z powodzeniem wysłano zwierzęta. Były to muszki owocówki, które po kłopotliwym, ale jednak udanym powrocie na ziemie były w niezłej kondycji. Już rok później w USA postanowiono sprawdzić wpływ kosmicznych okoliczności na organizmy bardziej skomplikowane: ssaki naczelne.
Wybór padł na małpy rezusy, nazywane imieniem Albert i numerami od 1 do 4. Niestety pierwsze próby kończyły się fatalnie, a zwierzęta, nawet jeśli przekroczył barierę kosmosu, ginęły podczas lądowania. Podobny finał miała próba z myszami. Tym samym do początku lat 50. takie próby się nie powiodły.
Sytuację w amerykańskich programach odmienił w roku 1951 lot małpy Yorick i 11 myszy. Zwierzęta powróciły i udało im się wykonać badania. Yorick szybko zdechł, ale z innych powodów niż wpływ kosmicznego środowiska na jego organizm. Realnie jednak ów lot nie przekroczył granicy kosmosu.
Ssakami naczelnymi, które jako pierwsze przetrwały lot w górne warstwy atmosfery i nie zdechły kilka godzin po powrocie, były makaki jawajskie o imieniu Patricia oraz Mike. W roku 1952 nie przekroczyły bariery kosmosu, ale znajdowały się w stanie nieważkości na wysokości ponad 60 km.
Do badań, po krótkiej przerwie związanej z kończącymi się rakietami V2, powrócono w USA pod koniec lat 50. Wtedy Amerykanie wysyłali w kosmos szympansy. W roku 1958 jedno zwierzę przebywało bez negatywnego wpływu na zdrowie na wysokości 480 km oraz było transportowane z prędkością 16 tysięcy km na godzinę. Zginęło jednak podczas lądowania.
Nieco inaczej wyglądały sowieckie badania na zwierzętach w kosmosie. ZSRR zaczęło tego typu projekty znacznie później. Dodatkowo tamtejsi naukowcy uznali za lepszy pomysł wysyłanie w przestrzeń nie małp, a psów. Była to strategia o tyle udana, że to właśnie sowieckie psy, Cygan i Dezika, stały się w roku 1951 pierwszymi zwierzętami kręgowymi, które przeżyły lot rakietą. Tym samym Sowieci wyprzedzili Amerykanów o kilka miesięcy.
Oczywiście Rosjanie także odnosili na tym polu wiele porażek, a zwierzęta również ginęły. Zginęła m.in. słynna Łajka. Nierasowa suczka (kundel) została wystrzelona w listopadzie roku 1957. Osiągnęła orbitę okołoziemską w sowieckim satelicie Sputnik 2. Ten wyczyn ZSRR wykorzystało w swojej propagandzie. W roku 2002 ujawniono jednak, że po kilku godzinach lotu Łajka zdechła ze stresu, przegrzania i hałasu. Nikt jednak od początku nie planował bezpiecznie sprowadzać jej na ziemię. Planowany lot był dłuższy niż zapas tlenu i żywności dla niej. W razie gdyby przeżyła pierwsze godziny zostałaby otruta.
Tym samym historia Łajki nie jest ani szczęśliwa ani optymistyczna. Ponadto pies nie był pierwszym zwierzęciem w kosmosie. Wcześniej Amerykanie wystrzelili i sprowadzili na ziemię muszki owocówki. Łajka nie miała także szczęścia i, niczym wiele innych psów i małp, zginęła wiele tysięcy metrów nad ziemią. Dlaczego więc to ją znamy najlepiej? Realnie było to pierwsze zwierzę na orbicie okołoziemskiej. Na tle innych wydarzeń związanych z badaniami i eksploracją kosmosu oraz udanymi i nieudanymi próbami z wyniesieniem tam zwierząt jej wyjątkowość jest jednak ograniczona. Za jej popularność odpowiada więc nie tylko niewątpliwy (choć jeden z wielu) sukces naukowy, ale i decyzje polityczne oraz propagandowe. Łajka i jej pełna niedomówień historia była po prostu potrzebna Sowietom.
Michał Wałach