Zgodnie z prawem międzynarodowym kraj okupujący dane terytorium nie może rekrutować na nim armii. Nie ma jednak takich przepisów, których nie dałoby się obejść. Dlatego też Niemcy i Austriacy okupujący od roku 1915 Królestwo Polskie będące wcześniej częścią Rosji postanowili odtworzyć owe państwo, nadać mu samodzielność, związać je ścisłym sojuszem ze sobą i… skorzystać z potencjału mobilizacyjnego ziem polskich.
Nie da się odmówić temu pomysłowi sprytu: wszak nie byłoby to formalnie wcielanie Polaków do armii Niemiec czy Austro-Węgier, ale do polskiej armii walczącej u boku państw centralnych. Działanie miało szczególne znaczenie w związku z pogarszającą się sytuacją na froncie wschodnim I wojny światowej.
Jak więc postanowiono, tak zrobiono. 5 listopada 1916 roku proklamowano akt obiecujący utworzenie Królestwa Polskiego. Ostatecznie jednak poniekąd propagandowy dokument zaborców-okupantów okazał się mieć wielkie znaczenie dla niepodległości Polski, bowiem na niemiecko-austriacki tekst odpowiedzieli Rosjanie, także obiecując odtworzenie Polski, a ich odezwę przyjęli zachodni sojusznicy – Francuzi i Anglicy. Niedługo później niepodległość Polski poparł włoski parlament, a w roku 1918 – prezydent USA Thomas Woodrow Wilson.
Akt 5 listopada miał też wielkie znaczenie dla organizacji polskich struktur państwowych: dzięki utworzeniu przez dwóch zaborców Rady Regencyjnej możliwe stało się powołanie rządu budującego podstawy administracji i szkolnictwa. W końcu to także owa Rada w październiku 1918 roku proklamowała niepodległość Polski, a później – w listopadzie – przekazała władzę Józefowi Piłsudskiemu.